Do wyboru mamy 5 kolorów, ja skusiłam się na odcień 403. Od razu wpadł mi w oko, bo ma żółty odcień, a przy moich zaczerwienieniach na twarzy wszystko co żółte jest mile widziane. Namacalne testy też były. Czułam pod palcami, że jest dobrze zmielony, kolejny plus. A gdy roztarłam go na dłoni i ukazały mi się bardzo delikatne drobinki, było już po mnie. Uwielbiam efekt "glow" na twarzy, ten puder musiał być mój.
Oświetlenie w Inglocie jest do kitu, na pierwszy rzut oka ciężko zauważyć te drobinki. Ktoś, kto nie lubi takiego wykończenia może się naciąć.
Wkład (6,5g) kosztuje 38zł, możemy do niego dokupić zgrabną, dobrze wykonaną puderniczkę za 14zł.
Bardzo podoba mi się jego satynowe wykończenie, drobinki są delikatne, cera wygląda na wypoczętą. Jest prawie niewidoczny na twarzy, dziewczyny z pracy często się mnie pytają czy w ogóle używam podkładu i pudru.;)
Nakładam go na twarz puszkiem, "wgniatam" go w podkład. Nie lubię używać do tego pędzli, wydaje mi się, że wtedy po prostu ścieram podkład.
Co do trwałości tego pudru, po 8h pracy wygląda znośnie. Wiadomo, "efekt glow" jest trochę mocniejszy. Wystarczą bibułki i nie będę straszyć ludzi. Ale tutaj nie radze się mną sugerować, bo jako, że jestem sucharkiem, to mało który puder nie wytrzymuję ze mną 8h.
Jeśli chodzi o krycie zaczerwienień, nie zauważyłam żeby to robił. Przy tylu plusach, jestem w stanie mu to wybaczyć. Jest to na prawdę bardzo dobry puder i jeśli lubicie rozświetlenie na twarzy, to polecam przyjrzeć się mu przy następnej wizycie w Inglocie.
Na końcu mały "słocz".
xoxo
jest na mojej liście, jak tylko wykończe te co mam *_*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci przypasuje.:)
UsuńJa uwielbiam puder matujący z Inglota i ich matowe cienie. Są cudowne!
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś matujący puder sypki, był dobry. A cienie również uwielbiam.:)
UsuńA jak z wydajnością
OdpowiedzUsuń