wtorek, marca 24, 2015

MAC Studio Careblend

Puder Studio Careblend jest moim MACowym "pierworodnym". Gdy dojrzałam emocjonalnie i finansowo, żeby przeskoczyć na wyższą kosmetyczną półkę cenową, nadarzyła się wizyta w stolicy. Oczywiście najbardziej ucieszyła mnie możliwość zakupów w MAC. Nieśmiało przekroczyłam progi tego przybytku i zaczęłam się rozglądać. Nie wiedziałam czego chcę, od czego zacząć przygodę z tą firmą. Miła Pani zaczepiła mnie standardowym pytaniem "W czym mogę pomóc?". Porozmawiałyśmy chwilę, Pani zadała kilka pytań, pokazała mi kilka produktów i w końcu stwierdziłam, że chcę puder.

Skusiłam się na Studio Careblend ponieważ Pani powiedziała, że jest idealny dla suchej skóry, bo w składzie posiada oleje i masło shea i przez co nie podkreśla żadnych suchych skórek. Jest niewidoczny na twarzy, ma miałką, niemalże kremową konsystencję, przez co też się nie pyli.






Za 10g pudru zamkniętego w solidnym, czarnym, plastikowym opakowaniu zapłacić trzeba 108zł. Cena może trochę odstraszać, ale jest cholernie wydajny. Do pudru dołączony jest również puszek, ale o nim się nie wypowiem, bo go nie używałam.


Studio Careblend jest dostępny w 8 odcieniach, oczywiście wybrałam dla siebie najjaśniejszy odcień "Light". Na początku bałam się, że może być on trochę za ciemny, ale pięknie się dopasowuje. Efekt jaki daje na twarzy określiłabym jako delikatny mat. Wygląda bardzo naturalnie. Na mojej twarzy mat trzyma się do 6 godzin.
Jeśli chodzi o krycie, to producent twierdzi, że pudrem tym można uzyskać od lekkiego do średniego krycia. Czy to prawda? Nie wiem, nie nakładałam go na twarz w takiej ilości, żeby uzyskać krycie większe niż lekkie.



Puder ten stał się moim ulubieńcem od pierwszego użycia. Cieszę się, że się na niego zdecydowałam i nie okazał się bublem, bo mogłoby mnie to zrazić do dalszego poznawania produktów tej marki.

Lubię pisać o produktach, które są w moim odczuciu dobre, o moich ulubieńcach. O bublach staram się jak najszybciej zapomnieć, wyrzucam lub posyłam dalej z nadzieją, że komuś innemu przypasują. I stąd moje pytanie, lubicie czytać negatywne recenzje? Co sądzicie o blogach, na których pojawiają się tylko pozytywne opinie?


xoxo

10 komentarzy:

  1. Mam ochotę w końcu wypróbować jakieś kosmetyki tej firmy, ale może nie akurat puder :) na codzień używam jedynie podkładu. Ja czasem piszę negatywne recenzje, choć niezbyt lubię to robić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mac ma szeroką ofertę, na pewno znajdziesz coś dla siebie.:)

      Usuń
  2. Jak na kosmetyk tak dobrej jakości, cena wcale nie jest wygórowana. Z chęcią zobaczyłabym ten puder w Twoim makijażu. Jeśli chodzi o recenzje, rzadko pisze negatywne a to dlatego, ze przykładam dużą uwagę do zakupów i do tego jaka współpracę wybieram. Dokładnie czytam recenzje i rzadko się daję zaskoczyć, tak samo traktuję inne blogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makijaże może się pojawią, ale "artystka" ze mnie słaba.:D
      Też staram się kupować z głową, ale czasami mnie poniesie i skutki są różne.;)

      Usuń
  3. Recenzja ma być rzetelna przede wszystkim, czego w wielu wypadkach brakuje na blogach ale to temat rzeka. Warto pisać o każdych odczuciach, tych dobrych, jak i tych złych. Nie przewidzimy każdego elementu, obojętnie, czy produkt pochodzi ze współpracy, czy z własnych zakupów. Nawet pomimo wielkiej ostrożności i rozwagi zawsze jest jakiś procent, że coś nie zagra, nie sprawdzi się. A to jak podchodzimy do oceny danego produktu zależy od Nas samych i tutaj po raz kolejny kłania się rzetelne podejście. Nie musimy znać się na wszystkim (to niemożliwe) lecz warto czasami zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, czy dany produkt chcemy kupić ponownie, dlaczego i czy jest to coś, co polecimy komuś innemu lub kupimy np. na prezent.
    Brak konsekwencji widać na coraz większej ilości blogów, na szczęście każdy może sam decydować co i kogo czytać ;)

    Niektóre kosmetyki z MAC'a lubię i kupuję od czasu do czasu. Natomiast marka sama w sobie nie wyzwala we mnie dzikiego pożądania, choć rozumiem dlaczego panuje pewien szał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Pięknie to ujęłaś, nic dodać, nic ująć!:)
      Co do MACa, to chciałam się przekonać na własnej skórze o co takie wielkie "halo". Kupiłam kilka produktów, które bardzo przypadły mi do gustu. Edycje limitowane są piękne, ale nie czuję potrzeby posiadania wszystkiego. :)

      Usuń
  4. Mam, lubię i prawię mi się kończy jednak teraz przerzuciłam się na minerały, stawiam na Lili Lolo i to moja nowa miłość przy której Mac wymięla^^
    Pozdr. A :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że nie miałam jeszcze nic z Lily Lolo.:)
      Pozdrawiam Cię A, kimkolwiek jesteś.;)

      Usuń
  5. ja z kolei nie lubię pisać o produktach "średnich" i takich nijakich. O ulubieńcach to wiadomo, że uwielbiam pisać a z kolei o bublach to chcę napisać żeby ostrzec innych :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, warto ostrzec innych jeśli produkt był wyjątkowo nieudany lub co gorsza, zaszkodził.

      Usuń